chebe, pielęgnacja włosów, afrykańskie kosmetyki naturalne, rytuały piękna, jak kobiety z różnych stron świata dbają o urodę

Kobiety z afrykańskiej grupy etnicznej Basara z Czadu słyną z tego, że mają bardzo długie, naturalnie grube włosy, które często sięgają im nawet do ud. Sekretną recepturę, jak osiągnąć takie zdrowe i długie włosy, kobiety z tego koczowniczego plemienia przekazywały sobie z pokolenia na pokolenie, z ust do ust. Ich tajemnica to domową mieszanka zwana shébé (chebe, tchébé), która utrzymuje ich włosy w doskonałym nawilżeniu i zapobiega ich łamaniu się.

Niektórym może się wydawać, że to kwestia genetyki, jednak kobiety Basara stanowczo temu zaprzeczają, twierdząc, że nie nakładają pasty tylko na grzywki, które dla odróżnienia od reszty włosów pozostają krótkie.

Składniki mieszanki są bardzo specyficzne dla Czadu i Sudanu, więc ​​prawdopodobnie trudno będzie je zdobyć w Europie. Niektóre sklepy specjalizujące się w produktach afrykańskich, posiadają jednak w sprzedaży gotową mieszankę chebe. Proszek i olej chebe znajdziecie również bez najmniejszego problemu na Amazonie. Do wyboru, do koloru…

W skład jednej porcji nawilżającej pasty do włosów chebe wchodzą:

  • 3 łyżki nasion chebe (Croton zambesicus / Croton du Zambèze),
  • łyżka nasion Mahlaba Soubiane
  • pół łyżeczki żywicy kadzidłowca indyjskiego „missic”,
  • pół łyżeczki goździków,
  • żywica „samour”,
  • łyżeczka ulubionego olejku zapachowego / perfum Humra (podobno pochodzą one z czasów faraona i są wciąż wytwarzane w Czadzie i Sudanie),
  • 3 łyżki masła krowiego (możesz zastąpić olejem kokosowym, masłem shea, olejem moringa lub oliwą z oliwek)

Nasiona chebe, mahllaba soubiane i goździki praży się osobno, a następnie – również osobno – rozdrabnia na drobny proszek w moździerzu. Poszczególnych proszków nie miesza się ze sobą, tylko pojedynczo przesiewa przez sito. W oddzielnym naczyniu łączy się ze sobą kilka łyżek masła do włosów lub oleju (kobiety Basara używały dawniej tłuszczu wołowego, ale odeszły od tego ze względu na jego intensywny zapach) oraz olejek zapachowy. Dopiero teraz dodaje się utarte na proszek nasiona i miesza z zaprawą aż do uzyskania konsystencji i tekstury podobnej do ziemi. Na samym końcu dodaje się sproszkowany „missic”. Gotową pastę nakłada się na uprzednio zwilżone włosy, od nasady po końcówki, aż do osiągnięcia efektu całkowitego nawilżenia. Po dokładnym wygładzeniu, zaplata się włosy w warkocz i ponownie nawilża go wodą.

Rytuał powtarza się co 3 – 5 dni. Trudno sobie wyobrazić, że ktoś stosuje ten rytuał mieszkając w Europie. W końcu nie przyjęło się u nas chodzenie na co dzień z odżywką na włosach. Może to być jednak świetny dodatek do cotygodniowej pielęgnacji włosów. Pamiętaj jednak, że chebe ma również inne wady. Jest plamiący, więc uważaj żebyś nie upaćkała swojej ulubionej białej bluzki. Również sam zapach może być nie do zniesienia, szczególnie użyjesz masła krowiego. To dlatego przepis ten wymaga dużej ilości perfum. Sam proszek chebe ma także specyficzny zapach – orzechowo-ziemisto-pikantny.

Bye, witches!

Fascynują Cię rytuały piękna z różnych stron świata? Chcesz wiedzieć, jak dbają o urodę kobiety w innych krajach? Jak Indianki powiększały sobie biusty i depilowały nogi? Czym Aborygenki walczyły z cellulitem, rozstępami i zmarszczkami? Czy meksykański masaż kaktusem boli? Kup naszą „Wielką Księgę Kosmetyków Naturalnych.

 

(Visited 964 times, 8 visits today)
zaklinaczka urody
it@organicvillage.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *