harakeke, tęgosz, len nowozelandzki, Wielka Księga Kosmetyków Naturalnych. Rytuały piękna i sekretne receptury z różnych stron świata

Harakeke (tęgosz, len nowozelandzki, konopie nowozelandzkie) to odmiana lnu rosnąca w Nowej Zelandii. Wytwarza się z niej tkaniny, jednak najbardziej ceniona jest ze względu na jej właściwości pielęgnacyjne. Niektórzy nawet twierdzą, że żel z harakeke jest bardziej nawilżający i kojący niż aloes.

Harakeke jest wszak bogatym źródłem lignanów – związków roślinnych przypominających estrogeny, kwasów omega-3 i antyoksydantów. Żel rośliny w większości produktów stanowi substancję nośną, zamiast żelów pozyskiwanych metodami petrochemicznymi.

Przezroczysty wysięk z żelu polisacharydowego, wytwarzany na powierzchni liści u podstawy rośliny zawiera enzymy, które nadają mu właściwości antyseptyczne i wspomagające procesy gojenia. Harakeke dodatkowo łagodne znieczula, dlatego jego sok stosuje się do wrzodów i ran, bolących zębów, bólów reumatycznych, a także grzybicy i różnych podrażnień skóry. Dogłębnie nawilża, chłodzi i koi podrażnioną i wrażliwą skórę, zmniejsza obrzęki i zaczerwienienia, a także działa antyalergicznie. Jest naturalnym antyseptykiem, który tradycyjnie wykorzystuje się jako środek leczniczy przy poparzeniu słońcem, ropniach i owrzodzeniach.

Maorysi są w pełni świadomi jego leczniczego działania, dlatego wykorzystują harakeke jako ekologiczny nawilżacz skóry, z dużą ilością naturalnych składników odżywczych i polisacharydów. A ekologiczne firmy kosmetyczne – do produkcji kremów, maseczek i toników.

Harakeke często bywa dodawany do nowozelandzkich szamponów lub płukanek do włosów. Ceniony za jego lecznicze i tonizujące właściwości. Doskonale pielęgnuje ciężkie, grube i pozbawione objętości włosy.

Niestety harakeke to nie tanie ziółka i za żel z rośliny trzeba zapłacić nawet kilkadziesiąt złotych. Ale nasz zwykły polski len też zawiera lignany i kwasy omega-3, silnie nawilża skórę, łagodzi podrażnienia, zmiękcza szorstki naskórek i świetnie może zastąpić swój egzotyczny i ekskluzywny odpowiednik z Nowej Zelandii.

Bye, witches!

Fascynują Cię rytuały piękna z różnych stron świata? Chcesz wiedzieć, jak dbają o urodę kobiety w innych krajach? Jak Indianki powiększały sobie biusty i depilowały nogi? Czym Aborygenki walczyły z cellulitem, rozstępami i zmarszczkami? Czy meksykański masaż kaktusem boli? Kup naszą „Wielką Księgę Kosmetyków Naturalnych„.

(Visited 532 times, 2 visits today)
zaklinaczka urody
it@organicvillage.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *